niedziela, 31 sierpnia 2014

Gothic- od gimbusa do magistra

     Rok 2004, 1 kwietnia. Egzamin szóstoklasisty. W sumie byłem dosyć solidnym uczniem, ale jednak po ''wyczerpującym'' egzaminie moja droga do domu skrzyżowała się z kioskiem Ruchu. Jak co miesiąc spozierałem na lewą szybkę budki by zobaczyć co w prasie ''growej'' słychać. Mój wzrok padł na nieistniejącego już dzisiaj Play'a i enigmatyczną grę ''Gothic'' dodaną jako pełniak. 
W tym czasie pod hasłem RPG pamiętałem Fallouta, Arcanum i Baldura- od których się troszkę odbiłem, zapewne z racji wieku i bądź co bądź- nie dojrzałem jeszcze do tak poważnych tytułów.
Niewiele myśląc, poleciałem truchcikiem do domu, potykając się o przydługie nogawki garnituru.


     Wysępiłem kilkanaście złotych od rodziców pod pretekstem ''bo mi się należy za obywatelski obowiązek'' zdawania egzaminu. W sumie wtedy działało, więc na szybkości wróciłem do kioseczku, coby od wąsatego jegomościa nabyć gazetkę.

     I właśnie wtedy zaczęła sie moja bezgraniczna, bezwarunkowa miłość do gry która zapoczątkowała moją miłość do gier fabularnych.
Wsadzając płytkę do napędu spodziewałem się raczej jakiejś mrocznej przygody w rzucie izometrycznym, a dostałem mieszankę wybuchową- action rpg z elementami przygodówki, slashera i Bóg wie co jeszcze. Mariaż o dziwo wyborny. I tak kolejne 8 godzin spędziłem na klepaniu kretoszczurów, ścierwojadów i bawieniu się z worgami na terytorium Orków (nie wierzę, że nie przyciągaliście ich do Starego Obozu).
Czysta magia, powiadam. Kto by pomyślał, że tą grę robiły 4 osoby? O ile sama wielkość mapy nie oszałamiała, bugi wysypywały się z ekranu, to jednak kapitalny klimat zaszczucia, rewelacyjny dubbing i naprawdę solidny gameplay wynagradzał wszelkie niedoróbki po stokroć. Gothic był tytułem nieliniowym, mieliśmy 3 frakcje do wyboru, więc  początkowe rozdziały sporo się różniły.
Kiedy po jakichś 20 godzinach kończyłem ''jedynkę''- wiedziałem już, że chcę więcej.


     Wkrótce w moje łapska trafiła część druga- sporo obszerniejsza, naprawdę cudna, lecz już nieco odarta z klimatu, myślę- cholera- jedynka była lepsza. Ale powrót do Górniczej Doliny rozwiał moje wątpliwości- Piranha Bytes była w formie. Oj była. Kolejne 30 godzin z życiorysu wyjęte.

     2 lata czekałem na dodatek do ''dwójki''- i tutaj muszę dobitnie zaznaczyć- Noc Kruka to absolutne mistrzostwo. To jeden z tych addonów który kończył epokę pełnokrwistych dodatków- potem nastały mroczne czasy DLC rodem z Obliviona- i niechlubna ''końska zbroja''. 
Niektórzy mówią, że prawdziwa miłość ma miejsce raz w życiu. Guzik prawda. Ja wpadłem po raz trzeci. Klimatem ''Noc Kruka'' miażdzy do dzisiaj niejednego RPG.

\

     Zamarłem, kiedy dowiedziałem się że pod koniec 2006 roku miała wyjść trójka. Już wtedy byłem świadomy faktu, że mój PC nie uciągnie tego tytułu i szlag mnie trafiał, że nie zagram.
Jakież było moje zdziwienie kiedy recenzje były dla "Gothic 3" miażdzące: okazał się on średniakiem, który nijak miał się do poprzedników. Mimo olbrzymiego świata, całkiem ciekawych rozwiązań i polepszonej grafiki: imersji brak. Był to początek końca serii, którą kocham. I niewątpliwie cios dla wielu fanów, szczególnie tych polskich, bo ich było zdecydowanie najwięcej.


     Potem był Zmierzch Bo(u)gów, który został okrzyknięty kaszaną roku, zresztą nie bez kozery. Do dziś nie przemogłem się, by przejść ją całą. Tragiczny kawał kodu, nie dotykać.
Czwórka i jej dodatek, Upadek Setariff to już kompletnie inna historia, niestety niewiele jeszcze gorsza. Piranha straciła prawa do Gothica i w ten oto sposób, Spellbound i JoWooD spłodzili potwora- marną karykaturę swoich klasycznych pierwowzorów.


     Potem pojawił się Risen... ale to już materiał na inną opowiastkę. Przyznam, że z bólem serca przyglądałem się losom Gothica. Seria ewoluowała przez 10 lat, by od 3 lat już nie ujrzeć światła dziennego. Chociaż Piranha Bytes odzyskała prawa do serii, do dzisiaj nic o kolejnych przygodach Bezimiennego nie słychać. Kto wie, być może tylko się łudzę, oczekując na prawdziwy powrót do korzeni. Wiem jedno, do świata Gothica zajrzeć warto.
Chociażby dzięki temu zbiorczemu wydaniu, powinno być do wyrwania na Allegro za grosze:

     Kto by pomyślał, że od ponad 10 lat jestem tak gorliwym fanem tej serii. Wtedy- nowoupieczony gimbus, dzisiaj niemal magister filologii angielskiej. Możecie mi uwierzyć, że chociaż wtedy to Morrowind święcił triumfy na polu gier RPG, dla mnie to Gothic wyznaczał trendy w tym jak napisać porządny kawał fabuły, który wciągał bez końca. To własnie trójka popełniła ''błąd'' Morrowinda, stawiająć na rozległy świat, pociągając za sobą dużo mniejszą imersję. 
Życzę sobie i wam, byście mieli okazję obcować tylko z tak dobrymi tytułami. Szkoda życia na gnioty. 
Są gusta i guściki, ale na mojej honorowej półeczce jest miejsce tylko dla jednego tytułu...

     Kończąc ten wpis zostawiam was z utworem z Nocy Kruka, magicznym, tajemniczym, dobrym na sen.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz